Mieszkańcy Czerwonego Boru od pewnego czasu skarżą się na zły stan powietrza. Natomiast wielu spacerowiczów, którzy przyjeżdżali do tamtejszych lasów nawet nie zdawała sobie sprawy, że niekoniecznie oddychali zdrowym powietrzem. A wszystko to sprawka dymiącej, starej kotłowni w środku boru.

Około pół roku temu łomżyńska spółka ciepłownicza zakupiła od IGB Mazovia kotłownię w Czerwonym Borze. W miniony czwartek do kotłowni niespodziewanie zawitała komisja gospodarki komunalnej Miasta Łomży. Większość z członków komisji była mocno zdegustowana tym, co zobaczyła na własne oczy. Świadkowie twierdzą, że padały bardzo mocne słowa opisujące stan faktyczny i techniczny tej kotłowni. Określono ją jako „obraz nędzy i rozpaczy”.

Kotłowni nie można zamknąć, ponieważ jest ona bardzo potrzebna. Zasila bowiem w ciepło bloki wielorodzinne, kompleks budynków więziennych oraz ośrodek dla uchodźców. Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Łomży Sp. z o.o. Radosław Żegalski potwierdza, że kotłownia jest w bardzo złym stanie technicznym. Cztery kotły zainstalowane w niej spalają węgiel kamienny w sposób bezpośredni i bez jakichkolwiek instalacji oczyszczania spalin, nawet tych najprostszych. Niestety ten stan rzeczy ma miejsce już od kilkunastu lat. W ciągu roku jest tam obecnie spalane około 1000 ton węgla! Wynika z tego, że kominy emitują do atmosfery kilka ton pyłu w sezonie grzewczym, w tym pyły PM10, które mają największy wpływ na zdrowie mieszkańców. 

Niestety kotłowni nikt nie zamierza remontować. Pieniądze mają pójść na doprowadzenie instalacji odbiorczych do stanu używalności. Złożono w związku z tym wniosek o nową taryfę w Urzędzie Energetyki, żeby pokryć te dość wysokie koszty. Niestety ta mała modernizacja wiąże się ze wzrostem cen ciepła dla obiektów zasilanych z tej kotłowni.